Menu

Koronawirus - fotowoltaika jedną z ofiar?

Chyba najważniejszym wydarzeniem ostatniego roku (o ile nie dekady) jest pandemia COVID-19 znanego jako koronawirus. Fotowoltaika ma duży związek z gospodarką Chin, stąd wielu klientów obawia się nie tylko o zdrowie, ale też o całą branżę fotowoltaiczną.

W związku z tym poprosiłem o wywiad pana Marcina Stężowskiego z firmy DP Fotowoltaika.

Jak koronawirus wpływa na dostawy paneli fotowoltaicznych?

Z pewnością utrudnia pozyskanie paneli. Kontenery z Chin docierają bez zarzutu, ale fabryki mają przestoje. Dystrybutorzy mają braki na magazynach, czasami nie mają też konkretnej marki, co utrudnia planowanie na przyszłość. My się dostosowaliśmy do sytuacji w taki sposób, że nie oferujemy konkretnego producenta, tylko konkretną moc instalacji, a gdy przychodzi do montażu, zakładamy akurat to, co jest dostępne, oczywiście przy uwzględnieniu wymaganych parametrów.

Czy możliwe są opóźnienia w instalacjach?

W naszym przypadku nie, to jest o ile klient zgadza się na to, że zamontujemy te panele, które akurat są w sprzedaży. Jeśli się klient chce konkretnego modelu, wtedy opóźnienia są prawdopodobne.

Niektórzy obawiają się, że instalatorzy mogą próbować wcisnąć stare zalegające sztuki. Jak się przed tym ustrzec?

Proste, nie kupuj od firm z własnymi dużymi magazynami, ani generalnie od firm, które oferują tylko jedną markę. Wtedy możliwe jest, że kupili tego kilka kontenerów, nie zawsze dobrej jakości, ale teraz mają okazję to sprzedać.

Czy wpływa to tylko na chińskie marki? Jak wielu producentów jest zależnych od dostaw ogniw z Chin?

Nie tylko na chińskie to wpływa, bo Chiny są największym dystrybutorem krzemu na świecie. Polscy producenci też są więc zależni od dostaw z Chin, bo składają panele z elementów kupionych gdzie indziej. Przecież nie ważne, czy z Chin ciągnie się całe moduły, czy ogniwa - koronawirus wpływa na całą gospodarkę.

Dziękujemy Panu serdecznie. Mamy nadzieję, że ten kryzys zakończy się jak najszybciej.

Zbierz kilka ofert i oszczędź do 30%!